piątek, 21 października 2011

Będzie wino z ciemnych winogron ?

Jak w każdym ogrodzie i my mamy takie miejsce, które koniecznie trzeba czymś osłonić ze względu na jego brzydotę.
Owym czymś jest w naszym przypadku winogron.
Wiosną tego roku miałam go ściąć i przesadzić w inne miejsce, które na chwilę obecną bardziej potrzebuje osłonięcia przed ludzkim wzrokiem.
Okazało się że zabrałam się za późno do tego, mimo że był marzec, i po obcięciu kilku gałązek winogron już "płakał". Został zatem na kolejny rok.
Lato przeleciało - nie wiem kiedy? i liście zaczęły się przerzedzać a z pomiędzy nich wyglądać ogromne kiście ciemnoczerwonego winogrona !



Na początku miesiąca zrobiłam kilka nalewek, o czym pisałam ;)
Ale koszt tego trunku jest zdecydowanie za wysoki jak na eksperymenty, a tym czasem żal było tylu owoców!
Dodam że naprawdę są duże i bardzo słodkie!

Zapadła zatem decyzja o nastawieniu wina.
Totalnie nie mamy pojęcia jak to się robi! :D Ale wszyscy znajomi mówią: owoce,woda i cukier - reszta zrobi się sama. 


No to jak tak ;) 
Kilka dni temu wleźliśmy w winogronowe chaszcze :D i zebrali co się dało.
Opłukaliśmy całość - chociaż podobno to akurat był błąd bo się nie myje? - i obraliśmy z gałązek.
Po zważeniu samych owoców okazało się że jest tego 13,5 kg - troszkę zjedliśmy podczas pracy :D:D:D
Ponieważ było już późno wiaderko zostało w łazience na noc.
Rano zapach rozpoczętej fermentacji był już lekko wyczuwalny, więc koniecznie musiałam wkońcu wejść na neta i sprawdzić co dalej?

I się okazało że to nie jest takie hop siup!
Oj nie!
A ja mam tyle innej i to pilnej roboty!
I tak wiadro zostało na kolejny dzień.
Wczoraj zapach był już nie do zniesienia!
Po zrobieniu co pilne zasiadłam przed netem w celu "przebrnięcia" przez instrukcje obsługi wyrobu wina własnej roboty.
Zanim wyczytałam co do czego, pozamykali nam sklepy z gąsiorami :D:D:D

Na szczęście w pobliskim sklepie spożywczym udało nam się kupić drożdże - o których znajomi zapomnieli wspomnieć :D

Mąż zajął się zatem sporządzaniem  mikstury do rozrobienia drożdży, a ja doczytałam że powinniśmy wszystko zmiażdżyć i dolać ciepłą wodę z cukrem.
Po dolaniu cukrowej wody do winogronowej miazgi w wiaderku zaczęło się życie :D:D:D.
Wsadziliśmy wiaderko do michy na noc bo się bałam że mi to coś wyjdzie w nocy z wiadra i narobi bałaganu :D:D:D
I tak od rana czuje się jak "w lokalu" bo aromat jest przedni w całym domu, drożdże mają rosnąć do jutra w butelce z "zaczynem" ? jak zamieszam to - brak mi słów! - to coś do mnie gada i się rusza.

Za chwilę jadę po gąsior, korek i rurkę.
Mam też dokupić : pektopol ? i pożywkę dla drożdży - nie wiem po co, ale tak wyczytałam.

I podsumowanie jak to z winem było, jest i będzie - co bym zapamiętała na przyszły rok - jak by co ;)

13 kg samych owoców winogrona (wcześniej umytych) wrzucam do wiadra i stawiam pod kaloryferem.
Rozgniatam tłuczkiem do ziemniaków :D przykrywam ściereczką.
Po 2-3 dniach dodaje 0,75l ciepłej wody z rozmieszanym 0,75kg cukrem.
Nastawiam drożdże w płynie, wg przepisu na opakowaniu, odmiana : bordeaux
Mieszam codziennie owocową czapkę, ulatniając aromat na cały dom :D

Co w planie:
Jutro tj po 5dniach - no tyle nam zeszło - dodam pektopol - nie wiem co to? mam tego wlać 3ml, ponoć poprawia klarowność i nie tylko, dodaje się do przetworów owocowych, nie tylko do wina.  I dolać tym razem 0,5l gorącej wody z 0,5kg rozrobionym w niej cukrem.
Jak całość ostygnie, mam dodać pożywkę i drożdże - po takiej dawce coś czuje że owocowa mikstura wyjdzie nie tylko z wiadra ale i do sąsiada dojdzie z wizytą :D:D:D


Czekam kolejne 7 dni, przelewam do balonu, miazgę wyciskam z całej zawartości soku.
Dodaje ostatnią porcję syropu cukrowego, tym razem zimnego w proporcji 0,25l wody i 0,25kg cukru.


Ważne jest żeby całość zapakować do balonu przed upływem 2tygodni!

Zatykam wszystko korkiem i zapominam o jego istnieniu na 10 tygodni.
I tu zaczyna się impreza co to potrwa do przyszłego lata - ciekawe czy do mistrzostw w piłce zdąży się zrobić w tym tempie ?

Zlewam wino znad osadu - ciekawe jak? mam kupić 2 dymion?
I potem tak co miesiąc.
Od momentu nastawienia trwa wszystko 8 miesięcy ??? :D

Rewelacja!
Napiszcie proszę jakie są wasze metody na zrobienie wina, bo przecież nie będzie mi ten balon z winem stał przez rok w jadalni!
http://www.stylowy.sklepna5.pl/



DODANE 27.10.2011
Od 2 dni wino stoi w bańce ;)
Najpierw przecedziliśmy sok od owoców. Sok zlaliśmy do bańki a do owoców ponownie został dodany 0,25woda i 0,25cukier - tym razem zimne! ( przegotowane oczywiście). Po 48h wycisneliśmy ile się dało soku z owoców przez gazę i dolaliśmy do bańki.
Później wszystko zostało zakorkowane.
Teraz stoi sobie w kącie i bulgota :) tak raz na 20sekund.
Ponoć ideał to 1 bąbel na minutę :)
Zatem czekamy...

http://www.stylowy.sklepna5.pl/

4 komentarze:

  1. Najprościej: zrywasz winogron,najlepiej po deszczu bo w miare oplukany
    obierasz,rozgniatasz tłuczkiem,rekami czym wygodniej
    pakujesz do balonu
    gotujesz wode z cukrem na wiadro winogron daje 3-4 kg cukru i tyle samo wody
    po wystygnieciu wlewamy do balonu
    czekamy kilka dni-do tego cudnego zapaszku fermentacji
    korkujemy balon,wkładamy rurke,zalewamy woskiem lub zwyklą świeczką CAŁY korek
    i czekamy ok 2 mies czasem dłużej czasem krócej-zależy
    jak przestanuie blukac winko zlewamy za pomoca specjalnej rurki i pijemy do woli

    Ta wersja jest naprawde w miare ekologiczna i udaje sie zawsze.
    I można w ten sam sposob nastawic inne owoce na wino

    Pozdrawiam Iwona
    robotkiprzykawie.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki, brzmi naprawdę prosto - jak bym słyszała znajomych :)

    no a gdzie drożdże, pożywki i inne takie? zlewanie po kilka razy, wcześniej mieszanie w wiadrze???

    i dodajesz do balonu całość? w sensie z owocami???

    to ja nie wiem co to za bzdurny przepis znalazłam? :/

    Ktoś jeszcze doda coś od siebie w tym temacie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Tobie przypomniałam, że u mnie też stoi...ale winogrona zalane na nalewkę...
    pierwszr raz robiłam więc nie wiem co z tego wyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dodaliśmy jednak pektopolu - bo nikt ze znajomych tego nie robi, wlaliśmy tylko gorącą wodę z cukrem i drożdże.
    Nie będziemy też czekać całego tygodnia, tylko ze 4 dni, bo smród fermentacji odciął pokój od domowników :D:D:D nikt tam nie wchodzi a drzwi ciągle są zamknięte :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze! ;)