http://www.stylowy.sklepna5.pl/ |
Po "aromatach" Nowej Huty w Krakowie, szpitala i leków śmierdzących dosłownie odchodami - śmierdział jeden z antybiotyków tak okropnie że raz zrobiłam awanturę w szpitalu, jako by na zakaźnym oddziale pielęgniarka nie zmieniła rękawiczek po innym pacjencie, któremu prawdopodobnie przebierała pieluchomajtki i podała w nich zastrzyk.
Smród był okropny, mdlący.
Mycie rąk nic nie dawało. Zmiana bandaża też nie.
Wchodząc do pokoju czuć było ohydny fetor.
Musiałam później przeprosić.
Pielęgniarka otwarła bowiem ampułkę z lekiem, nalała na bandaż i poprosiła żebym "to" powąchała.
Faktycznie, to był ten sam smród.
Ale leki były podawane 2,5tygodnia! i nigdy tego nie czułam. Być może po prostu ulał się na ręce pielęgniarki przy rozwadnianiu i ta przyniosła skondensowany fetor na rękawiczkach do izolatki, a potem dotykając ręki podczas dawania zastrzyku owymi rękawiczkami, zostawiła cały smród skoncentrowanego leku.
Dodam że opieka w szpitalu była fantastyczna, a nie po raz pierwszy jestem w szpitalu.
Pielęgniarki były ciągle "pod ręką", a do tego dodawały dużo otuchy.
Pełne uśmiechu, cierpliwe, życzliwe i zawsze miały dobre słowo dla córki.
Pani doktor też była z córką stale w kontakcie.
Do pulmunologa pojechała z nami, i wogóle załatwiła cały transport z własnej inicjatywy.
Po całonocnym dyżurze mogła po prostu iść do domu, ale nie - pojechała z nami na konsultację i dopilnowała wszystkiego.
--------------------------------------------------------------------------------
Po powrocie do domu nie mogłam się nadziwić że mamy tu tak świeże powietrze!
Zapach pobliskiego sosnowego lasu, łąka wszystko to dopadło mój nos i poczułam się jak na wakacjach ;)
Identycznie pachnie mi w górach.
Musiałam wyjechać na kilka tygodni żeby docenić co mam w domu na codzień.
Ogród, a właściwie rabata rozrosła się do monstrualnych rozmiarów.
Przepięknie rozkwitły jednoroczne kwiaty.
Gdzie nie gdzie widać pojedyncze pąki róż.
Słoneczniki posadzone w tujach wyglądają uroczo!
Niestety padła całkowicie magnolia. Z ziemi wystaje jedynie suchy badyl.
Wrzosy zarosły trawskiem, a piwonie niezakwitły.
Niepodlewane pod zadaszeniem fuksje - zmarniały i zżółkły, za to powojniki które nie zdążyłam posadzić i stoją w doniczkach, tak jak były kupione - mają piękne, duże, fioletowe kwiaty.
Pigwa ma mnóstwo owoców, równie dużo jest jabłek mimo majowych przymrozków.
Owocuje borówka, poziomki i ciągle jeszcze maliny i porzeczka (?)
Podczas pobytu w szpitalu podjeliśmy decyzję o wylaniu wody z basenu, żeby nie wprowadzać dodatkowych emocji i nie kusić kąpielą.
Zatem, woda wylana a basen schnie, umyty i gotowy do poskładania i wyniesienia do piwnicy na zimę.
Zainwestowaliśmy nie małą kasę i dużo pracy w zorganizowanie wypoczynku pod domem, świadomi braku funduszy na wakacyjny wyjazd.
Pamiętacie, robiliśmy plażę, kupiliśmy skimer i drabinkę żeby córka mogła łatwo dostać się do basenu. Kupiliśmy porządną chemię.
Planowałam przynajmniej tydzień w górach u Danusi, tym czasem los zrządził inaczej...
Ani plan pobytu w górach, ani wakacje w domu nie były nam dane.
Szpital wprowadził kilka nieplanowanych zmian w moim życiu - pomijam konieczność leczenia i walki o powrót do zdrowia.
Szpitalne jedzenie wymusiło na nas zrezygnowanie z cukru.
Do tej pory niesłodzona kawa była dla mnie nie do przyjęcia.
Teraz wogóle nie słodzę.
Córka nie wypije słodkiej herbaty, za to polubiła gorzką.
Mało tego domaga się kompotów ;) co mnie cieszy bo do tej pory były "be".
Ze względu na ilości podawanych antybiotyków może jeść wyłącznie gotowane potrawy i owoce.
Słodkie rzeczy jak np czekolada zupełnie nie wchodzą w rachubę bo dostaje ataków kaszlu po słodkim.
Zatem i w domu musiałam dopasować się do zmiany diety.
Wszystko podaje duszone i wiecie co? to jest naprawdę pyszne!
Surówki z "delikatnych" warzyw są równie smaczne co np ogórek kiszony.
Wszelkie kiszonki, przyprawy w tym sól czy pieprz mogę dodawać w ilości minimalnej.
Podaję przepis na kotlet z kością pieczony w rękawie.
Około 1kg kotleta schabowego z kością wrzucam do garnka, dodaje kilka kropel oliwy z oliwek, słodką paprykę, sól, pieprz - dosłownie po małej szczypcie. Kroję cebulę w piórka i na noc wkładam do lodówki.
Następnego dnia dodaję 2 łyżeczki rozmarynu i nacieram nim i marynatą porządnie mięso.
Kroję ze 3 małe cebule na ćwiartki, tyle samo ząbków czosnku na połówki.
Na patelni rozgrzewam minimalną ilość oliwy, dodaje 3 ziela angielskie, 3 ziarna pieprzu, 3 liście laurowe.
Kładę mięso cebulę i czosnek i opiekam delikatnie.
Mięso obracam z każdej strony, tak żeby jedynie pozamykać "pory".
Do rękawa wkładam całą zawartość z patelni, dodaje 2 szklanki wody. Zamykam rękaw i na brytfannie wkładam do piekarnika rozgrzanego na 180' z termoobiegiem, na najniższej półce około 75min.
Mięsko odcinam od kości po wystygnięciu i kroję na około 1,5cm plasterki.
Pycha!
Co zostało, zjedliśmy na zimno z chlebusiem.
Do tego ziemniaki.
Ziemniaki wrzucamy do osolonej gotującej się wody - nie wcześniej.
Po odcedzeniu, dodaje łyżeczkę masła, gniotę i dodaje koper.
A do tego surówka.
Groszek z połowy puszki, 2 marchewki utarte na tarce, minimalnie - po szczypcie: sól, cukier, kropla octu i kropla oliwy.
Nauczyłam się że przyprawy mają podnosić walory smakowe poszczególnych produktów a nie być wyczuwalne w potrawie.
Do tej pory, śmiało mogę powiedzieć że nadużywałam przypraw.
Druga wersja surówki ro zamiast octu i oliwy 1 duża łyżka kefiru naturalnego.
Wygląd ten sam ale smak zupełnie inny ;)
Do zmian doszła niemożność malowania decoupagę - zapachy są zbyt silne.
Dlatego zamykam ten rozdział mojego rękodzieła i przenoszę się z nim do podziemia ;)
A dokładniej do piwnicy!
Teraz będę tam pracować ale tylko w ostateczności.
Stawiam za to na Tilldy i na sutasz.
W krótce pochwale się bursztynowymi kolczykami sutache ;)
A tyldy już znacie w moim wykonaniu ;)
Nawet nie wiecie jak bardzo gorąco życzę i Wam i sobie dużo dużo zdrowia!
Bo wszystko inne jesteśmy w stanie sobie zorganizować, a zdrowie jest najważniejsze!
Pozdrawiam!
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :) To najważniejsze. Przepisy podrzucę mamie- może wypróbuje :) Uwielbiam zapach kwiatów w ogrodzie :3
OdpowiedzUsuńAga, wzajemnie, dużo zdrowia Twojej córci i Tobie życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Trzymam za was kciuki!
OdpowiedzUsuńOj, znam ten smród; mój tato bardzo długo leżał w szpitalu...
OdpowiedzUsuńMimo, że mam bardzo słabe powonienie, ostatnio wchodząc do pokoju czułam taki jakiś zapaszek jak po chomiku (kto miał, ten wie), więc wczoraj urządziłam totalne wietrzenie i pranie. Okazało się, że Mały przesikał materac o_O
Pozdrawiam:)
dziękuję Wam za życzenia i za e-maile ;)
OdpowiedzUsuńooo ,no to duże zmiany w Waszym życiu ! Wszystkiego dobrego dla Was ,duuuuuuuuużo zdrowia dla całej rodziny i szczególnie dla córki !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie .