Zrobiłam, a może raczej jestem w trakcie tworzenia ;) nalewki z czerwonych porzeczek i mięty.
Metoda na "zacukrzenie" czyli ta słabsza.
Ta mocniejsza wychodzi wówczas gdy owoce zalewamy alkoholem a później dodajemy cukier albo syrop.
Do kilograma porzeczek wsypuję szklankę cukru i stawiam na parapecie okna w słonecznym miejscu.
Im więcej cukru tym "bardziej" likier a nie nalewka :)
Słoik nakrywam szmatką, ściereczką - zwał jak chciał.
Spirytus 96% z Biedronki 0,5l rozrabiam z 0,3l ostudzonej, przegotowanej wody.
Świeżą miętę - dużą garść albo i dwie - ściskam, targam listki potem wrzucam co słoika i zalewam rozwodnionym spirytusem.
Stawiam dobrze zakręcony słoik w ciemne i chłodne miejsce; pod zlewem ;)
Po 3 dniach (max. bo inaczej ziele zamiast zielone nabierze brązowego, mało apetycznego koloru) wyrzucam miętę i przez sitko zalewam owoce porzeczki, które na pewno w tym czasie puściły już soki. Zakręcam dobrze słoik i mieszam zawartość. Stawiam w ciemne miejsce.
Teraz czekam.
Od 4 do 6 tygodni.
Co kilka dni mieszam zawartość.
Potem przeleję wszystko przez sitko do butelek i dobrze zakorkuję.
Im dłużej stoi tym smaczniejsze ;)
Polecam wam zakup małej 0,2l buteleczki i schowanie jej "na kiedyś" w piwnicy.
Ja otwarłam ostatnio nalewkę z winogron z 2009 roku. ;) Miodzio!
Fajnie jest mieć małą kolekcję próbek tego co tworzycie ;)
PZD Aga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze! ;)